,
Lubimy światło palących się lampek. I nie zawsze to kwestia tylko dekoracji. Chcemy, aby ich światło rozświetlało mrok
i by ci, którzy są poza domem mogli szczęśliwie odnaleźć drogę powrotną.
Jest taka lampka, nazwana „wieczną”, która pali się całą dobę. To lampka przy tabernakulum. Czeka na wszystkich,
a szczególnie na tych, którzy żyją we mgle, w ciemnościach grzechu. Zastępuje serca ludzi, gdy nikogo nie ma
w kościele.
Jest jeszcze inna lampka, która pali się światłem wiecznym. To lampa wiary, światło wiary, które otrzymaliśmy na chrzcie. Ale moc jego oddziaływania bywa różna. Jedni bowiem o to światło dbają i chcą, by płonęło jak najjaśniej i rozświetlało każdy dzień ich życia - korzystają pełnymi garściami z łaski chrztu. Inni to światło zaniedbają i z uporem wciąż próbują ugasić, choć nie da się tego zrobić. Może już tego światła nie widać, może przyzwyczaili się do życia w ciemnościach...
Ale to światło wciąż jest i tli się. Jest iskrą w popiołach.
Wszyscy wiemy, że w ciemnościach jest bardzo trudno żyć. Światło daje nam orientację i wskazuje kierunek, w którym mamy podążać.
Ubiegła niedziela była Świętem Chrztu Pańskiego. Bardzo lubię chrzty. Zawsze, kiedy patrzę na chrzest dziecka nie mogę nadziwić się tej tajemnicy. Bo chrzest, który przyjęliśmy jest zanurzeniem w Trójcę Świętą, która zaprasza nas do wspólnoty z Sobą, oczyszcza z grzechu pierworodnego, obdarza miłością i czyni prawdziwymi dziećmi Bożymi.
W momencie chrztu świętego słyszymy skierowane do każdego z nas zapewnienie samego Boga: „Tyś jest mój syn,
w Tobie mam upodobanie. Ciebie konkretnego człowieka kocham”.
Od momentu chrztu stajemy się kochanymi dziećmi Boga Ojca, który z Synem i Duchem Świętym przyszedł i uczynił
w nas mieszkanie.
Często pytamy, gdzie jest niebo; Gdzie jest Bóg? W sercu, w oczach, małego dziecka. W sercu, w oczach, każdego człowieka.
Chrońmy płomień wiary dany nam podczas chrztu świętego, bo to on rozświetla całe nasze życie.
Niestety, uliczne lampy nie wpłyną na pogłębienie naszej wiary, nadziei i miłości. Są takie sprawy ludzkie, o których myślimy, że je znamy, umiemy. A tymczasem one właśnie, najoczywistsze, najprostsze, stają się dla nas często najtrudniejsze - dobroć, bezinteresowność, miłość, modlitwa... To z chrztu czerpiemy siłę, by takimi wartościami ubogacać świat.
Ela